poniedziałek, 12 stycznia 2009

W dużej mierze bez sensu. nie wyrabiam się tekstowo. z niczym się nie wyrabiam. muszę ogarnąć jeszcze studia, które mam pół tysiąca kilometrów stąd. czy jakoś tak.

takie teksty idą:

Słońce jest za mną. Rzucam cień na chodnik, a samochody wbijają mi się w głowę. Czasami jest smutno. Ostatnio coraz częściej. Nie wiem sam czemu. Za dwadzieścia minut powinienem być na Towarowej. Skurcze w żołądku. Przełyk. Wymiotuje za przystankiem. Słuchawki wypadają z uszu. Nadepnąłem na jedną. Wsiadam zdenerwowany w 2. nie mam gdzie usiąść, bo większość miejsc zajęli uczniowie. Przytulam się do żółtej rury. Jakbym miał zrobić lap dance w autobusie numer 2. Jadę bez większego przekonania. Nie chciałbym, aby to wszystko trwało na tyle długo. Bohater klasy robotniczej. Chujowa piosenka Lennona.

Porobiłbym coś, ale jutro do pracy. nie chce mi się. jutro będzie rano.

4 komentarze:

Bocian pisze...

Niektórym się zdaje, że jutro zawsze będzie rano, jednak nieliczni wiedzą, że tylko do czasu.

marta chyła pisze...

trzeba znaleźć swój cel i iść swoją drogą, swoją haj łej, droga na haju, nie ścieżką, ale wyjebana autostradą karerą z salonu porsze.
Monograf w sumie masz zaliczony, można uzyć wdzięków i wytłumaczyć prof. G. Pomóc Ci jakoś ze studiami? Iśc do kogoś, załatwić coś?
Michał?

marta chyła pisze...

nie iść tylko jechać, iśc samochodem sie nie da.

Anonimowy pisze...

Jak mawiał trener Piechniczek: "skończyła się szatnia, zaczęła się trawa".