poniedziałek, 29 grudnia 2008

Wujek Hem


fot. Szubaster
Chciałabyś. Chciałbym. Chcielibyśmy. Chyba tylko tyle, żeby jutro było rano. Wiem. Tym razem ja wezmę do buzi. Raz a dobrze. Tak jak wujaszek Hemingway. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, więc chyba będę musiał umrzeć, bo to ja odpowiadałem zawsze za słowa. Bez pokrycia. Teraz nie chcę, sama wiesz jak jest. Jak w najlepszych biografiach. Zawody i śmierć. Dużo seksu, a później coraz mniej.

piątek, 26 grudnia 2008

Ermland Christmas Tour 2008

Krwl na Warmii. Widać go czasami w drodze. Po autobusach jest już tylko sen. W knajpach znajome twarze. Tyle. Nic więcej. Telewizor zabił ducha świąt. Starzy pankowcy umierają na naszych oczach.

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Gorączka Świąteczna mnie omija. Sprzedaje telewizory. Czytam. Nie piszę. Słucham The Smiths. Chodzę w nocy po miejscach w których Lobo wychodzi ze ściany. Nie jest to Las Vegas Parano. Za mało tam narkotyków. Poza tym trzeba wstać rano i założyć koszulę. Krawat. Odpalić The Smiths w mp3 i podpisać listę obecności. Pojutrze Ermland.

piątek, 12 grudnia 2008

9-21

Poznajemy się w mało sprzyjających okolicznościach. Ona nie chce być z kimś. Ja nie chce natomiast pamiętać wieczorów. Ona opowiada mi o tym jak potrafi wychujać, a ja zastanawiam się jak dobrze mi będzie z nią w łózku. Kiedy do mnie się przysuwa dostaję erekcji.
Później wszystko toczy się szybko. Lądujemy w łóżku. Oczywiście rano jest przyjemnie. Oczywiście zawiązujemy relacje.
Później lądujemy w jej łóżku i w moim. Na stoliku. W łazience. W toalecie, a ostatecznie lądujemy we wspólnym pokoju. We wspólnym pokoju, bo ja zbliżam się do ćwierćwiecza.
Teraz siedzę w magazynie i szukam kartonów. Myślę o jej zapachach i myślę, że fajnie by było mieć ja na sobie.
Akurat dzisiaj chciałbym ją mieć powoli. Na długo i przez całą noc. Jestem w magazynie i mam erekcję. Myślę o jej napiętych piersiach, które chciałbym dotykać. Siedzę w tym magazynie i po prostu mi stoi. Chciałbym, żeby później ona mnie powoli pieściła, bo dzisiaj akurat chce być tym wyluzowanym. Czuje każdy mięsień, ale nie czuje jej pochwy. Chcę, żeby bawiła się moim penisem bez pospiechu. Tak jakbyśmy mieli spędzić ze sobą całe życie. Chcę, żeby usiadła delikatnie i żebym usłyszał miękki i mokry dźwięk jej cipki.

(c)Michał Krawiel

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Staram się. To tak na marginesie. Pogoda nie nadaje się do picia. strasznie brudzi szklankę. Na zielonym materacu jest cieplej, bo taka specyfika relacji damsko-męskich.

niedziela, 30 listopada 2008

ABC

W piątek otwarcie sklepu. Jakby nie było Krawiel został sprzedawcą telewizorów. Tak, dokładnie tak. Na razie stawiamy sklep, bo trzeba się zżyć z miejscem pracy.
Co więcej powiedzieć.
Wczoraj byliśmy na nocy z reklamami. Najpierw zgubiliśmy się w centrum handlowym, a później dobrze bawiliśmy się na reklamach społecznych. Wiadomo jak jest.
Obejrzałem 28 dni później i jestem pod wrażeniem. Klimat skojarzył mi się z jednym z numerów Hellblazera.

środa, 26 listopada 2008

Przestrzenie część kolejna

Zawsze tak jest, że kiedy jest naprawdę blisko, to coś kurwa przestawia się w przestrzeni i nie daje ogólnie rady.
Proste historie związane z empatia, bądź jej brakiem. Proste historie, które trzeba później tłumaczyć na kilka języków i poziomów.

niedziela, 23 listopada 2008

Flaki

Książka Białkowskiego nie jest lekka. Więcej napiszę już na olsztynie wschodnim. Słucham Faith The Cure, tak jak kiedyś w marcu.
Nie wiem co będzie na obiad, lubię czasami ten dreszczyk emocji.

środa, 12 listopada 2008

piątek, 7 listopada 2008

czwartek, 6 listopada 2008

Mam plik ulotek zamiast dłoni. Zamiast języka mam funkcje fatyczne mowy. Nie mam jeszcze tytułu magistra i chyba nie będę miał dzisiaj na chleb. Wczoraj padało, a dzisiaj świeci słońce. Jest jednak zimno i ręce znowu czerwienieją na wietrze. Zbiórki mamy o jedenastej, wszyscy się spóźniają, bo nikt nie chce być ulotkarzem.


Na marginesie nienawidzę określenia Wroclove.

poniedziałek, 3 listopada 2008

Kilometry

Siedzimy nad Łyną. Natalie częstuje mnie skrętem. Przypominam sobie tyłek Scarlett w Między słowami. Nie mogę się opanować, by nie namówić jej do wstania, żeby podać mi paczkę petów. Oglądam jej dupę wtedy. Dobre palenie mają. Rozluźnia mnie. Oglądam przepływająca pod moimi nogami Łynę.
-Lubimy takie dni- mówią ta razem, jakby jednym głosem. Słońce powoli chowa się za drzewami. Ja już nie wiem w której utracie świadomości jestem.

poniedziałek, 27 października 2008

Przestrzenie

Nie jestem z Wrocławia, bo nigdy nie byłem. Wychowałem się w małym miasteczku, które przylepione jest do większego miasta. Tak samo jak ziomki z ulicy. Mamy kawałek mapy. Mam dziwne wrażenie, że jakby połączyć te miasta i wioski, to powstałby na mapie Polski krzyż.
Lokalizacje są dwie. Stajemy tam naprzemiennie. Jak w poniedziałek zaczynamy pod Pręgierzem, to we wtorek jest Oławska. Nie możemy palić w trakcie pracy, ale i tak łamie zasady.

piątek, 24 października 2008

Znam ich wszystkich

Znam wszystkich ulotkarzy. Mamy swoje rejony, po których chodzimy. Spotykamy się pod aptekami i bankomatami. Wymieniamy spostrzeżeniami na temat pogody i ludzi na Rynku. Wszyscy jesteśmy skądś. Dzisiaj nie padało.

(c)szubaster.digart.pl

sobota, 18 października 2008

Robotnicze dzielnice cały czas. Na okrągło. Na Warmii. W Oxfordzie. Teraz we Wrocławiu. Z tymi miejscami się zżywam.

piątek, 17 października 2008

Psie pole

Na dzielnicy mamy fabrykę i burdel. Mamy autobusy, którymi możemy dojechać do wszystkich galerii handlowych w mieście. Mamy tez dwa komputery i półki zapełnione książkami. Bilety miesięczne dają komfort dojazdu.
Leżę na materacu i słucham już drugi dzień rożnych płyt Sonic Youth.

wtorek, 14 października 2008

ABC

Tu się dobrze pisze. Składa zdania. Dokonuje różnego rodzaju operacji na literach. Jest już kilka miejsc, które zapewne poznam lepiej jeszcze. Jakieś przestrzenie. Na razie mnie na to nie stać.

piątek, 3 października 2008

Ermland i Olsztyn Wschodni

Siedziałem u K i M. Bawiłem się drewnianą fifką, która zapoczątkowała Olsztyn Wschodni. Tak samo jak wódka z Krisem i MZTM. Tak samo jak później wódka i szisza na Cichej. Magazyn spożywczy i poranne wstawanie do niego na kacu. Tak samo jak Euro i kimanie u Lusi i Radka. Tak samo jak francuska wolontariuszka i inne przestrzenie. Stancje. Pokoje. Autobusy. Manifestacje poetycki i izba wytrzeźwień. Alkohol z Michałem i innymi osobami w krzunach. Rajdy między lokalami. Wszystko to już się mitologizuje. Rok temu chyba było NPO z Martą, Mileną, Sieniewiczem i mną. Zajebiście czas leci.
Niedługo pojawi się "wywiad" ze mną na minimalbooks i fragment Kalifornii 2. Dam link jak już będzie w sieci. A teraz pakuję się i jutro zaczynam przygodę z Wrocławiem.

czwartek, 2 października 2008

Konteksty, fochy, porno

-Pachniesz inaczej- tak mówi Ona. Oczywiście kurwa, że inaczej. Nie mogło być innej opcji. Zapachy zawsze nas zdradzają. Później zasypiamy. Rano odnajduję się w przestrzeni. Wyławiam pamiątki i książki ustawione równo na półkach. Poduszki i zegarek. Wiem, że na pewno się nie wyspałem
Wracając z przystanku wącham swoje palce. Dochodzę do wniosku, że jej cipka ma bardzo delikatny zapach. Chowam go pod paznokciami. Zapachy są ważne. Palę papierosy tylko jedną dłonią, żeby na drugiej mieć ten zapach. Konotacje z miękkim ciałem w środku muszą być podtrzymywane.

W pokoju jest tylko łózko. W zasadzie nic więcej. Deszcz pada. W zasadzie już nie pada. Palimy papierosy na balkonie. Blok z widokiem na inne bloki i zachód słońca. Taka kurewsko banalna sceneria. Można ją użyć w kilku tysiącach wspomnień. Nie ma żadnego wpływu na mnie.
Stojąc pod blokiem i czekając na nią cały czas mi stał. Wiedziałem, że nie jest w moim typie. Wiedziałem wszystko. Dokładnie wszytko wykalkulowałem. Zapaliłem papierosa. Jednego. Później jeszcze jednego. W plecaku miałem prezerwatywy i wino. Pół słodkie. Czerwone. Wszystko wykalkulowane.
Zeszła, a ja przydeptałem peta przy ławce. Widziałem ja drugi raz w życiu. Nie mogłem powiedzieć w zasadzie nic. Wszystkie opisy i tak ograniczyłyby się jedynie do słów cycki, dupa, usta, cipa. Bardzo proste i nacechowane przemysłowo. Tak jak oceniasz moc komputera czy przydatność robota kuchennego. Liczy się tylko to, co może się przydać. Po chuj się wczuwać. Na wczuwanie był czas w szkole średniej. Na początku studiów. To był czas uniesień. Później jest mechanika relacji. Zanim nie znajdziesz smaczków, musi być mechanika. Ten moment kiedy, walenie konia jest już tak mechaniczne. Tak bardzo mechaniczne, że prawie nic nie czujesz. Jakby dłoń była przezroczysta.
Lubię bawić się w deeptrhoat. Wpychać chuja na siłę do samego końca. Po jaja. Lubię to w takich sytuacjach jak ta. Musi być mocno. Słysze jak się krztusi. Wpycham jeszcze bardziej, a jej ślinianki produkują w chuj śliny. Kurwa zawsze kręciły mnie te łzy na pornosach i odruchy wymiotne. Co jak co, ale kutas nie do końca pasuje do ust. Są tam zęby i żarcie przechodzi. Fiutem nie wykarmisz kobiety.
Na początku zawsze jest jakoś sztywnie. Zastanawiasz się nad wszystkim. Jak zacząć. Lepiej, żeby wyszło samo. Nakręciło się. Jak w tańcu czy po alkoholu. Po czymkolwiek. Wychodzi i już język jest bardzo głęboko. Zapowiada dalszą część dnia. Może być i nocy. Czasami kilka następnych lat. Taka mechanika jak teraz, jest maksymalnie denna. Automatycznie liżę jej szyję i zastanawiam się czy mam się w ogóle wczuwać. Martwić jej wilgocią. Wnikać trzeba, a nie rozkminiać. Zastanawiać się nad całością. Pierdolić. Tak dokładnie. Pierdolić. Już zdjąłem jej bluzkę. Sięgam po pierś.


Generalnie wychodzą mi tylko tego typu rzeczy. nie potrafię skonstruować zasadzie żadnego ciekawego zdania. nie potrafię kurwa skoncentrować na żadnym sensownym tekście. większość zdań jest do dupy i nie ma sensu ich splatać w całość. Czas zmieniać biogramy.

wtorek, 30 września 2008

Projektowanie przestrzenne

Wciąż w Olsztynie, tak to jest podawać daty. Dni. Miesiące. Generalnie czasowo się ustosunkować. Przeprowadzka przesunięta na koniec tygodnia. Jakby w ogóle to kogoś interesowało.

sobota, 27 września 2008

Machinalnie

We wtorek wyprowadzam się do Wrocławia. Przewrót w przód będzie dość spory. Oczywiście zrobię to wszystko jak należy. Gimnastyka emocjonalna. Pokój na zdjęciach wygląda wporzo. Przedmieścia na samym początku.
Nie mogę przez wszystkie perturbacje skoncentrować się na tekście. Pewnie skończę tekst we Wrocławiu dopiero.
Bateria mi się zjebała w laptopie. Jebana Suka.

niedziela, 21 września 2008

Zabawy w bohaterów literatury powszechnej

Decyzje podejmuję w najmniej oczekiwanych miejscach. Uczucia wyrażam w najdziwniejszych kombinacjach słownych. Nie zakochuję się już od dawna, co najwyżej gromadzę w wypowiedziach dużo ciepłych głosek. SMSy wciąż piszę w stylu chirurgicznym. Jakbym zaszywał nimi brzuch po cesarskim cięciu. Nie potrafię pisać ciepłych erotyków, bo najczęściej wychodzi mi brudna pornografia.
Wysłałem wczoraj list motywacyjny. Opisałem w nim moje relacje z literaturą piękną. Powoli. Książka po książce się wyprowadzam.
Olsztyn Wschodni działa tak jak powinien. Mamy w nim pogrobowców różnego rodzaju bohaterów literatury powszechnej.


lubię ten kawałek, tak po prostu.

sobota, 20 września 2008

Symulator

Za tydzień będę już spakowany i będę już myślami we Wrocławiu. W niedziele będę już układał sobie dzień w mieście, o którym nawet parę tygodni temu nie myślałem.
Trzeba będzie dodać nowe tagi na blogu.

sobota, 13 września 2008

Pan Japa

Nie jest generalnie letnio. Obserwuje się najlepiej z kanapy. Sofy. Przy barze wychodzą wszystkie niesnaski. Wszystko się wije i daje do zrozumienia. Dialog jest tak ograniczony, że przypomina kikut jednorękiego bandyty.
Ktoś przewidział tą jesień, bo najbliższy diler mieszka w Moskwie. W biurach dochodzi do aktów seksualnych. Nikt nie jest z nas bezpieczny. Szerszenie nocami podpełzają i badają przestrzeń.

środa, 10 września 2008

Pewne sekwencje

"Kurwa, chyba zrozumiałem kalifornie", odbieram wiadomość od A. Odbieram ją rano, bo w nocy znowu rwie mi się film. Zasypiam u MJ i KK. Wcześniej masakruje się z MP wódką. Dopierdalamy się splifami i wtedy nie ma już nic. Rano czytam smsa. Transportuje się do domu, a wcześniej oglądamy pociągi na dworcu i próbujemy wyczuć czy mamy jeszcze kace moralne. W nocy Stachu dzwoni razem z A i mówią, że rozumieją o co chodzi w Kalifornii. Po jakims czasie A wraca do UK, a Stachu siedzi na wakacjach.
Wtedy ja znowu dowiaduje się, o czym tak naprawdę jest Kalifornia. Dowiaduję się za dobrze, ale chyba kurwa nie ma innego wyjścia.

wtorek, 9 września 2008

Kalifornia (ang. California) - stan na zachodzie USA, nad Oceanem Spokojnym. Najludniejszy i najbogatszy oraz trzeci pod względem wielkości stan USA. Na północy graniczy ze stanem Oregon, na wschodzie ze stanami Nevada i Arizona, a na południu z Meksykiem ze stanem Baja California. Na terytorium stanu występują ułożone południkowo pasma górskie, przedzielone płaską Doliną Kalifornijską. Na południowym wschodzie występują pustynne wyżyny i kotliny. Leżąca na terenie stanu Dolina Śmierci (86 m p.p.m.) jest najniższym punktem w USA.

W okresie pierwszych kontaktów z Europejczykami Kalifornię zamieszkiwały ludy: Pomo, Kostanoan, Jokuc, Czumasz, Mohawe (nie mylić z Mohawkami) i Serrano, mówiące językami: na-dene, tano, penutian i hokan-siu.
(za wikipedią)

Z łapy

Dowalam sobie deftones od samego rana. W zasadzie podawałem już w nocy.
Są takie dni.
To chyba pierwsze co usłyszałem:



To cholernie mocno daje radę:



W nocy była mgła. Teraz jej już nie ma. Papierosy tak szybko sie kończą.

sobota, 6 września 2008

środa, 3 września 2008

Apo

Pani w autobusie czyta harlekiny. Mięknie jej wtedy pochwa i wszystko wydaje się być takie na wyciągnięcie ręki.
Przystanki dotknęła apokalipsa nikotynowa. Wszystkie papierosy podrożały i nikt nie częstuje już.
Ludzie chowają papierosy w ustach. A siebie za kioskami ruchu.
Daję generalnie radę. W okjece nie jest najchłodniej. Woda wyparowała.

poniedziałek, 1 września 2008

Moje miasto składa się z barykad i ogrodzeń, które dają namiastkę niezależności.Palenie papierosów odkłada zaśnięcie o parę minut.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Narracja z Manifestacji Poetyckich jest rwana. Fragmentaryczna. Nie będę kłamał, że byłem miły i grzeczny. Nie powiem, że pamiętam wszystko. Nie będę zmyślał, że zachowywałem się zajebiście.
Był rozpierdol. Większość z tego co robiliśmy nie nadałoby się na dokument o literackich środowiskach katolickich. No i chuj.
Było kurwa kolorowo i tyle.
daliśmy radę.

piątek, 22 sierpnia 2008

Manifestacje 2008

Jedzie ekipa w składzie: Michalina Janyszek, Marta Stachniałek, Radek Pulkowski, Krystian Kujawa, Piotr Makowski i ja. Spory kawałek Olsztyna Wschodniego. Coś czuje, że będzie znowu wartko.

środa, 13 sierpnia 2008

Olsztyn Rozpierdol Spoken Word Party


W najbliższy wtorek(19.08.2008, godzina 20) w Molotov Cafe pierwsze spotkanie Kolektywu Olsztyna Wschodniego. Nazwisk w chuj i pierwszy raz w tej konfiguracji w jednym miejscu.

Binkowski(proza as fuck)
Chyła(proza i grafiki pełne miłości do krzywych palców)
Giedrys(grafiki ilustrujące poprawność pasów)
Janicki(film,poezja o życiu i śmierci)
Janyszek(poezja taka o jakiej nie marzyła Twoja siostra)
Kapinos(poezja pełna błon dziewiczych)
Kocot(proza o ludziach w złotych maskach)
Krawiel(proza mitologiczna)
Kujawa(film,proza eksperymentalna jak czysta gorzka żołądkowa)
Makowski(proza,poezja w złotówkach)
Pulkowski(poezja na trasie kolejowej)
Stachniałek(poezja o pierogach i papierosach)

Wszyscy jadący po bandzie z językiem i obrazem. Totalna rozwałka przy pomocy najbardziej wysublimowanych tortur językowych i obrazowych.

Zapraszamy na pierwsze połączenie słowa, obrazu, muzyki i totalnego rozpierdolu. To może zrobić tylko Olsztyn Wschodni.

poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Lowlife, zawsze tak samo się kończy. Moje ego zajmuje cały lokal i jest niesmak. Mieszasz wszystko i tak wyszło. Muszę teraz słuchać spokojnej muzyki, bo chyba nie powinienem przyspieszać, bo znowu poczuje chęć rozjebania czegoś.
Kurwa, w zasadzie i tak nawet najspokojniejsza muzyka tego nie zmieni. Musi się skończyć to jakaś eksplozją, bądź implozją.

sobota, 9 sierpnia 2008

piątek, 8 sierpnia 2008

czwartek, 7 sierpnia 2008

korporacje

Dni próbne w redakcji portalu ogólnopolskiego dziennika wypadły w porządku. teraz poczekamy na odpowiedź. możliwość moderacji zawartości strony i forum jest bardzo ciekawa, nie meczy wcale...hehe. generalnie spędzałem cały czas w necie. obserwując jak chowają Sołżenicyna. będąc na bieżąco z dymisją Borowskiego, co dla Wawy było niusem dnia.
Paliłem pod biurowcem i przypominałem sobie biznespark w Ox, do którego chodziło się w nocy palić splify i gadać o życiu i śmierci przy browarach.
Poznałem jeden nowy lokal, który może być okej. Tylko tyle. Nic więcej. No może jeszcze to, że przez te dwa dni byłem poczciwym korporacyjnym szczurkiem i nie byłem pomocnikiem magazyniera.

gg3

Adrian (22-07-2008 15:07)
bo do konca zycia bedziesz siedzial na lozku, sluchal joy division, mial emo i walil konia podczas gdy frajerzy beda cieszyc sie zyciem,

wtorek, 5 sierpnia 2008

Dobra, teraz dwa dni w Warszawie i parę spraw się wyklaruje. Może jednak nie do końca, ale na kilka dni na pewno.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008


było dość ciepło i przełączyłem na ósmy track. wszystkiego było więcej i zieleń była pełniejsza.

sobota, 2 sierpnia 2008

Warszawa będzie jeszcze we wtorek i w środę. Na razie oln i bwo. Może wójtowo w nocy. Wszystko zapierdala i przestrzenie się zmieniają. Możliwe,że to najszybsze wakacje od kilku lat.
Wtorek i środa to dni próbne pewnej firmie i pewnie po nich wiele rzeczy się wyklaruje.
Dzisiaj losowo Ride często wbija się w winampie. Ride to zespół z Ox. Dokładniej kolesie z dzielnicy na której mieszkałem. Już prawie rok w Polsce jestem. Ciężki i bardzo chimeryczny rok.
Chyba nie tak miało być.
tak wyszło. co zrobić.

środa, 30 lipca 2008

na wschodzie

jeszcze parę stron smutku, a później zimny rozpierdol. takie założenia na upalny dzień z laptopem. wiatrak pracuje aż milo. dzisiaj dogadałem Kolej na Poezję. Jutro pod wieczór, albo rano w piątek ruszę do Wawy. tam parę rzeczy do obgadania. znowu meczę buriala. joy division, the smiths i burial i tak sie kręci winamp.
Upał. Wiatraczek. Laptop. Chyba smutne rzeczy wychodzą i chyba to jest coś co w afekcie retrospekcji musiało się pojawić:

wtorek, 29 lipca 2008

to samo

Za dużo komiksów się naczytałem. Najchętniej rozkurwiłbym wszystko. Rozpieprzył w drobny mak i później poszedł się wysrać.
Upały zapowiadają, to musi skończyć się dobrymi tekstami.
Mam w głowie pomysł na spotkanie Olsztyna Wschodniego. Dopracuję. Dogadam. I będzie myślę po ostrej piździe.

sobota, 26 lipca 2008

zawsze na początku jest: "poradzę sobie". na końcu zawsze jest: "tak wyszło". wszystko w pigułce. ułożone.

wtorek, 22 lipca 2008

Rozpierdala mnie to, koncert New Order w NYC

gg2

Rozmowa z Marta na gg Macika;)
Maciek 0:12:07
tyle ze to nie zmienia faktu ze widze ze cos sie wokl Ciebie dzieje
Maciek 0:12:24
mhm
Ja 0:12:35
jestem strasznie rozjebany
Ja 0:12:41
chyba jednak
Maciek 0:12:43
ech
Maciek 0:13:03
niby to trzymasz wszystko jak dziwka za chuja ale no wiesz
Maciek 0:13:24
nie wiedamo kiedy sie wysliznie i Ci wsadzi
Maciek 0:13:30
trzeba byc czujnym
Ja 0:13:37
tak
Ja 0:13:44
poki wyrabiam sie ze wszystkim
Ja 0:13:49
jest ok
Ja 0:13:52
ale jak przestane
Ja 0:14:05
to wtedy zobaczymy
Maciek 0:14:33
juz miales kiedys nie raz podobne jazdy, a teraz jestes juz tarszy i doswiadzony bardziej i wesz co robic

gg

Ja 12:11:04
caly czas slucham joy division
Magda M 12:13:43
ta a potem masz opisy ze jestes smutny
Ja 12:13:50
This is why events unnerve me,
They find it all, a different story,
Notice whom for wheels are turning,
Turn again and turn towards this time,
All she asks the strength to hold me,
Then again the same old story,
Word will travel, oh so quickly,
Travel first and lean towards this time.

Oh, Ill break them down, no mercy shown,
Heaven knows, its got to be this time,
Watching her, these things she said,
The times she cried,
Too frail to wake this time.

Oh, Ill break them down, no mercy shown,
Heaven knows, its got to be this time,
Avenues all lined with trees,
Picture me and then you start watching,
Watching forever, forever,
Watching love grow, forever,
Letting me know, forever.
Ja 12:13:55
:)
Magda M 12:13:55
wylaczaj to natychmiast i zapuszczaj cos wesolego!!
Ja 12:13:59
bo jestem smutny
Magda M 12:14:06
np. shazze albo boys
Ja 12:14:09
ale ja nie mam nic wesolego;]
Ja 12:14:19
powaznie ostatnio przeszukalem kompa
Magda M 12:14:20
nie wierze
Ja 12:14:20
i nic
Magda M 12:14:30
kazdy ma na swoim kompie folder disco polo:D
Ja 12:14:36

Magda M 12:15:01
dobra to ja Ci cos potem posle wesolego w moim mniemaniu o teraz musze leciec do bobasa

niedziela, 20 lipca 2008

Kiedys maskarowalem sie łyskaczem przy tym kawalku. na repicie w oxfordzie. nad ranem. po zmianie w pejtszopie. po robocie w ktorej uzywalismy rozpuszczalnika bez masek. po pracy upodlającej.

poniedziałek, 14 lipca 2008

Cała prawda. Nic mi się nie chce. Osuwam się na kanapie i zasypiam. Lepsze osunięcie niż przybicie gwoździa.
W nocy pioruny były. To wiem, bo dwa razy byłem w nocnym.
Poza tym przysnałem w trakcie lustrowania jutuba. Rano oczywiście się obudziłem.

sobota, 12 lipca 2008

piątek, 11 lipca 2008

Sekwencje, wszystko jest tak kurewsko sekwencyjne, że aż głowa mała. można zwariować. na razie i tak nie mam ochoty zabierać się za siebie.
pisze o wiele za wolno.
olsztyn wschodni to już powoli styl życia. nowa mitologia.

środa, 9 lipca 2008

poniedziałek, 7 lipca 2008

W Toruniu było całkiem przyjemnie. Daliśmy z Radkiem Pulkowskim radę i występ Olsztyna Wschodniego wypadł na pewno ciekawie. Później rozwalił mnie klub NRD. Zmiażdżony się poczułem. W takiej genialnej zjazdowni nie byłem chyba nigdy. Miejsce, żeby osunąć się i odpłynąć.

niedziela, 6 lipca 2008

sobota, 5 lipca 2008

Papieros gubi cały sens w momencie braku popielniczki. Światło wpada przez lodówkę do kuchni. Odpalam kolejnego papierosa od niej i kładę się na łóżku. Mała latareczka, która pozwala mi dostrzec kontury swoich stóp wystających spod kołdry. Bawię się światłem jak nastoletni żółw ninja. Niektórzy czekają całe życie, żeby zostać nastoletnim żółwiem ninja. W blokach tak już bywa. Klucze pociągów przeleciały nad Cichą. Teraz można spokojnie dopalić światło. Na sam koniec skiepować.

piątek, 4 lipca 2008

Przecinam Jaroty autobusami. Olsztyn południowo-wschodni. Wolę jednak północną część Olsztyna Wschodniego. Kiedyś zgubiłem się wewnątrz autobusu. Lampy odbijały się w asfalcie. W oczach już trochę gorzej, bo z oczami zawsze jest jakiś problem. Znam te wszystkie stancje na wschodzie. Mieszkania. Nasz mały eastern. Wektory rozbijające się między marketami i blokami. Jak kawałki łuny. Od okna do okna. Z ust do ust. Lubię rzucać peta z balkonu i patrzeć jak zostawia siebie spadając w dół.

czwartek, 3 lipca 2008

wykurw w płuco #2

Paląc szluga na tym balkonie. Na szóstym piętrze. Staram się zobaczyć siebie sześć lat wcześniej. Za sobą mam tylko kawalerkę. Sześć lat wcześniej siedziałem na dworcu. Na tym który teraz widzę. Wysyłałem smsy do ludzi, bo czekałem na pierwszy autobus do domu. Dostawałem odcisków na dupie od siedzenia między ławkami. Przy tych zapętlonych peronach. Żadnych pociągów. Wtedy już były dawno w drodze. Wchodzę do kawalerki. Strzepuje resztkę dymu z kiepa i topię go w słoiku. Zostawiam koło telewizora. Siadam między resztę. Jak drobne po równie drobnych zakupach.
Jakiś czas wcześniej okazało się wiele rzeczy, o których w zasadzie wiedziałem. Jednak ich wyjście na tak zwane światło dzienne doprowadziło mnie do lekkiej niestrawności emocjonalnej. Coś jakby zjeść przeterminowanego krokieta w akademickim bufecie. Takiego za dwa złote. W towarzystwie dziewczyn z roku. Przemija. Chyba, że okazuje się, że to rak. Zbliżający się zawał serca. Skurcze w całym ciele. Wykręca jak choroba na którą nas szczepili w jakiejś podstawówce.
Odchylam głowę i spotyka się z oparciem. Generalnie czuję się dobrze w tym czerwonym świetle. Jakoś mnie uspokaja, bo w zasadzie widać mało. Zakładam kaptur, żeby wyglądać jak Jezus. Tylko jakiś taki gorszy, bo brakuje jakoś odwagi do poświęceń.
Kiepy mimo wody podpalają telewizor. Hiszpania zdobywa tytuł. Ja powoli odpływam. Kiedy tak udaje Jezusa, to przychodzą mi do głowy rożne pomysły na zbawienie swojej ręki. W której zrobiłem sobie dziurę językiem. Na wylot. Wpadam w patos i postanawiam znowu zapalić, żeby ułożyć sobie plan działania po Euro.

środa, 2 lipca 2008

wtorek, 1 lipca 2008

...

Olsztyn Wschodni to jest coś na co pracowaliśmy wszyscy rozpierdalając swoje życie na drobne kawałki.
Mam wakacje, robota skończyła się wczoraj. Skoncentruje się na razie na pisaniu i tyle. Znajdzie się coś, to podejmę pracę. Zdałem exam. Jako jeden z niewielu wczoraj.Na pełnym luzie. W sumie został mi tylko jeden wpis w indeksie i prawie magister.
Poza tym przemieszczam się nocami i nocami wszystko to ma jakiś większy sens. zawsze może ktoś szlugiem poczęstować.
Olsztyn Wschodni jest już nieodwracalny. Jak nieuleczalna choroba.

niedziela, 29 czerwca 2008

Dzisiaj finał i Olsztyn Wschodni. Jutro exam i Olsztyn Wschodni. Olsztyn Wschodni i Olsztyn Wschodni i w ogóle to Olsztyn Wschodni.
Splot emocjonalnych zawirowań. Potrzeb i wielki balon przyleciał na Zatorze. Przycupnął na dachu 10piętrowaca.

sobota, 28 czerwca 2008

nieswiadomka na cichej,kilka ciekawych fraz miedzy banalem

Pociąg wytrąbił koniec. Rozerwał szyny już kurwa nie było nic oprócz niedokończonej paczki szlugów. W magazynie okazało się, że moje życie składa się z sekwencji, które smakują jak westy czerwone. Przedawkowane.
W Rodowie było wszystko, a później trzeba było wracać do domu i zająć się lizaniem swojej ręki. Z nadzieją, że wyskoczy z niej rak i wszytko będzie miało jakiś sens. Nic więcej poza walka o to, żeby mieć jakiś sens. Wylizałem sobie dziurę w przedramieniu. Widzę podłogę i jak stoję na cmentarzu, to widzę nagrobki. Dziury w ziemi.
Blok jest tak wysoko, że nie daje rady nie myśleć o tym co może być jeszcze ponad.. moja obawa i sześć pięter niżej jakieś życie. Widziałem je idąc Zientary-Malewskiej. Wzdłuż torów, a w autobusie wcześniej siedziały dwie dupy z ogromnymi cyckami i z jeszcze większymi brakami w mówieniu. Policzyłbym do dziesięciu, ale brakuje mi wyobraźni.
Napisałem jej w liceum wiersz w sms. Powiedziała mi, że coś ze mnie będzie w przyszłości. Po pięciu latach mam emocjonalne emo, bo zostawiła mnie kolejna dziewczyna. Przez brak przyszłości. Zostaje mi przeszłość i kilka brutalnych i beznadziejnych anegdot, które mogę opowiadać nowo poznanym koleżankom, które generalnie nie robią nic poza powodowaniem erekcji.
Mam nadzieję, że nigdy więcej się nie spotkamy. Tak kiedyś powiedziała mi pewna kobieta. Nie spotkaliśmy się więcej. Nawet na ulicy. Pamiętam tylko smak jej włosów. Twarz nie była koniecznością.
Sam spotykając siebie na ulicy wpadłbym w konsternacje. Ogólnie pojęte zdziwienie. Jak można być tak chujowym. Czasami lubię w siebie nie uwierzyć. Zdziwienie później przed lustrem, bo cień wygląda zupełnie inaczej.


pale szlugi na cichej. siedze tu od czwartku. czasami z lepszym badz gorszym skutkiem, mozliwe,ze gorszy bylby przyjemniejszy. jak najbardziej. jutro final. euro sie konczy. ciekawe euro, a jutro punkt kulinacyjny. zapewne. i kolejne impresje z polfinalow.

czwartek, 26 czerwca 2008

lód jest cienki. jedziemy po bandzie. widzę dno, i dostaje erekcji,wiesz jak to jest. wykurwić i później jakoś to będzie.
chciałbym, chciałbym.
wykurwić i jakoś to będzie.
browar
wóda
wino
palenie
jestem jak z teledysku
nie jestem szczęśliwy
daje radę
pracuje w magazynie
jakoś zasnę
daje radę

środa, 25 czerwca 2008

Kurka wodna. Położyłem się zdrzemnąć i obudziłem się praktycznie przed robotą.
Niedługo ruszają zdjęcia do filmu na podstawie opowiadania Paweł. Jestem ciekaw jak to wszystko wyjdzie i wypali. Ja zaraz wypale papierosa i do roboty.

poniedziałek, 23 czerwca 2008

wykurw w płuco

Wykurw w płuco na przerwie. Staram sobie wyobrażać swoje płuca, ale mnie ta beznadziejna ilość smoły nakręca.
Kierownik z ubiegłego tygodnia to pajac, ten z tego tygodnia pozwala zajebać w płuco. Nie lubię tej roboty, lubię tylko hajs który mi wpada za każdą godzinę. To jakoś mi pomaga. W zasadzie ciężko mi się tylko tam się idzie. Jutro coś czuje, że nie będzie to jakiś delikatny spacerek. Później jakoś damy rade. Zajebie w płuco szlugów chyba z tonę i przeżyję kolejne osiem godzin.
W lipcu znajdę sobie jakieś lokum. Zapierdolę wtedy w chuj słów. Sylaby poleją się jak wino. INR skończę i będę mógł zacząć się bawić w poprawianie. Przepisywanie. Wyrzucanie.
We wrześniu musi być dziwnie. Musi być jakieś miejsce i muszą być jakieś łuny nad miastem. Teraz jest brutalnie i codziennie pikuje, żeby poderwać siebie przed samą ziemią. Nie mam ochoty na lizanie bruku. Mogę co najwyżej posłać całusa i w górę.

niedziela, 22 czerwca 2008

Cicha 3C

Cicha



na oko składałem, ale chuj z tym.
Pobawię się z reszta filmików i wrzucę jakieś zmontowane. Zobaczymy czy sobie poradze z edycja. Wczoraj powtórka z rozrywki, choć trochę inaczej zawsze. W ogóle muszę się przeprowadzić na Zatorze. Tak, ma to jakieś zalety. Nocny rajd po szlugi do jakiegos nocnego. Ekipy mijane. Takie małe miejskie mitologie.

sobota, 21 czerwca 2008


Obiecany zakład o nagrodę literacką NIKE, obecność-miśka,krwl-przecina piter
Wyspałem się. Po czwartku trzeba było mocno przyłożyć się do regeneracji. Cholera ja z przerwami przespałem spory kawałek piątku i mały kawałek soboty. Ale warto było odpuścić sobie sen w czwartek.
Posprzątam dzisiaj pokój. Ogolę się też.
Napiszę coś i coś też przeczytam.

A ten kawałek mi się wkręcił ostatnio

środa, 18 czerwca 2008

Mak i Peq w Bwie-czyli tak zwana akcja ratunkowa 2008







Takie impreseje z wizyty Mak i Peq w bwie. Peq pewnie napisze koment:"Karwieluchu wrzuciles moja fotke!" Wizyta sprzed trzech chyba tygodni, ale dopiero teraz dostalem foty.

wtorek, 17 czerwca 2008

Brak snu. Stanowczo tego mi brakuje. Brakuje m tez wielu innych rzeczy,ale brak snu jest podstawowym brakiem na chwilę obecną. Zdałem exam, Polska odpadła, generalnie kroi się większa akcja, poza tym niedługo wyjdzie na jaw zakład o nike za 5zeta. Co i jak, to się okaże na dniach.
A ten klip rozpierdolił mnie, kiedy byłem w ogólniaku. Taka reminiscencja.

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Dobra dzisiaj exam z historii języka, ale to nie on jest hajlajtem dnia. Głównym wydarzeniem jest oczywiście mecz, bo zwykły mecz może się skończyć nad ranem w Młotku. Trzeba być czujnym:]
Znowu wszystko będzie pływać i rozpuszczać się i wszystkie te zmiany stanów skupienia. Wszystkie stany skupienia. Dzisiaj będzie i kawa i procenty,jutro na pewno procenty. Wszystko już dogadane. Obiecuję, że jednak posprzątam kiedyś pokój i będę szczęśliwy.

niedziela, 15 czerwca 2008

Stałem wczoraj z Ziomkiem i gadaliśmy. Popijaliśmy czerwonego specjala. Obserwowałem ludzi wbijających do knajpy na mojej ulicy. Ziomek mówił o jakiejś lasce. Ja mówiłem mniej. Skupiałem się na słuchaniu, bo właściwie nie mam ostatnio nic ciekawego do powiedzenia.Bo impresje z miejsc czy różnych sytuacji, nie zawsze są idealne do opowiedzenia. Czasami fajnie posłuchać rytmu języka.
Piję kawę i słucham remiksu Bloc Party zrobionego przez Buriala.

sobota, 14 czerwca 2008

Strasznie dziwne miejsce. Trzy wielkie bloki na końcu Zatorza. Z widokiem na Lubelską i tory. Zajebiście ciężki klimat. Do tego jeszcze ciężkie chmury i deszcz.

piątek, 13 czerwca 2008

Może i Polska odpadnie, ale ale te niezapomniane chwile po tych spotkaniach.Bezcenne. Remis nastroił nas do ciekawego nocnego rajdu. Było psychodeliczne. W chuj ludzi. Dziwne sprawy.Euro zaczęło się z grubej rury i wciąż jest ciekawie. Były tłuste bity i new romantic. Później 100 uciekła raz,następna już nie uciekła.A rano magazyn.
Ten klip może i oklepany, ale jest coś na rzeczy.

czwartek, 12 czerwca 2008

Wszystkie magazyny są takie same. Ten sam zapach. palety, kartony i pot. Są robocze ciuchy i kantyna. W ogóle w UK czy w Polsce wszystko jest identyczne, tylko inaczej się nazywa. W każdym magazynie latają ptaki. Są ciężarówki i tiry. Paleciaki i taśma do okręcania palet. Są menadżerowie i laski w biurze. Laski są obślizgłe i wstrętne. Śmierdzą spermą i chujowymi perfumami. Bałem się zawsze ich. W magazynach porusza się wąskimi uliczkami. Tylko po to, żeby doczekać przerwy. Następnie dożyć końca zmiany. W magzaynach powoli się zdycha. Zdycha z braku perspektyw i powietrza. W magazynach robi sie to najlepiej. Nie na blokowisku czy w swoim pokoju. Tam się po prostu umiera. W magazynach zdychasz przez osiem godzin.
W ogóle zaraz wbijam do jakiegoś magazynu, co by popracować. Working class hero, takie życie. Tak właśnie wygląda rynek pracy. Piękny. Na czas wakacji.Zarobie coś na fajny wrzesień.

środa, 11 czerwca 2008

Dupogodziny




Żeby nie było, że Krawiel żyje tylko pustka egzystencjalną, smutkiem i takimi piredołami-foty z dupogodzin, czyli ten czas który trzeba wysiedzieć na K2.
Mam wrażenie, że dałem się oszukać. Uwierzyłem w coś i mój system obronny się zesrał na chwilę. Teraz zbieram plon tego wszystkiego. Okazuje się, że łuny 40% w szklanej butelce mają większa wartość niż łuny nad miastem.
Łuny jeszcze będą, ale może tym razem prawdziwe i takie, których się później nie żałuje. Nie wiedziałem, że wartość łun poznaje się po takim czasie. Nie mówię, że nie było warto. Mówię, że nie było warto im ufać. wszystko co dobre musi się skończyć, ale czy zawsze musi zostać ten cholerny niesmak. Jak po rzyganiu?

O

Dobijają mnie pytania w TVN 24. Zaznaczam,ze są to pytania dotyczące Euro 2008, no kurwa rozmowa z Sebastianem Mila. W ogóle muszę iść po pety i jechać do oln. Wszystko jest jakieś pokręcone. Wydaje mi się, że moje posunięcia są z lekka chaotyczne, ale mam tam w głowie dalekosiężny cel.
Wierzę, że mogę śmigać po krawędzi i to na tym wszystko ma polegać. Kiedy anegdoty będą zbyt brutalne, to się zastanowię. Tak sobie myślę czy jestem przybity i przygaszony-z jednej strony tak, ale później następuje przyspieszenie. W takim razie nie.
Moim największym problemem jest o na klawiaturze, bo majta się i będę musiał wysłać laptopa do serwisu.

wtorek, 10 czerwca 2008

W ogóle korespondując z blogiem Kocota wrzucam link do promo trzeciego Kodexu. niby Gural to mistrz bragi, ale Fokus napierdala tak zimno i z totalna destrukcją. Tu akurat robi to perfekcyjnie. W góle ja uprawiam prozatorska brage.Bo liczy się skill i flow, chodzi o to. Stara zasada-jak wiesz co ale nie wiesz jak, to się zesrasz zanim zrobisz.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

W ogóle jakieś muzyczne pojebanie i poplątanie się odbywa. Głośniki pulsują hip hopem, a później młócę po raz milionktóryśtamrazwmoimżyciu Świetliki. Wszystko spaja Burial, który jest słuchany konsekwentnie.
Mam nieodparte wrażenie, że wróciłem z długiej podróży. Jedna rzecz mnie tylko przeraża-piszę od pewnego czasu wierszyki. Robię to konsekwentnie. Nawet sprawia mi to przyjemność. Praca nad prozą jednak jest zajęciem rozłożonym w czasie, a wierszyk widzę dość szybko. Pachnący chujowizną, ale jednak mój własny.
Bawi mnie dodawanie filmików, więc dodam Towary zastępcze. Byłem pozytywnie zaskoczony po przesłuchaniu. Czerski wycenia koncert na 2.5tys. Niestety nie znajdę w Olsztynie takiego klubu.
Euro 2008 zaczęło się na wysokim poziomie. Wzory kibicowania zostały ustanowione. Powstały nowe anegdoty. Anegdoty powstają w czasie mitologizacji, a jak wiem-tworzy się nowa mitologia. Stara wciąż istnieje, ale na jej gruzach powstaje nowa. Nie wiem czy lepsza, ale na pewno będzie ciekawa i dramatyczna.
Zaczęło się robić ciekawie. Musiało. Mecze to tylko przyczynek do dyskusji o życiu i śmierci.
Bo to jest to, nic więcej tylko to. Właśnie o to chodzi, że był kiedyś dziwny wrzesień.

sobota, 7 czerwca 2008

Czas na nową mitologię. Trzeba pobawić się poststrukturalnymi klockami, tak. Właśnie postrukturalne klocki są boskim narzędziem zabawy z mitologią. Budując nową mitologie wykorzystamy nie tylko to. Wykorzystamy też najnowszą technikę i polskie piwo. Wykorzystamy Euro 2008 i autobusy MPK. Wykorzystamy swoje twarze i kawałki kupy. Wykorzystamy wszystko, żeby stowrzyć nowy mit.




piątek, 6 czerwca 2008


zajebiste kawalki o mocnym klimacie. przygnebiajace i w cholere smaczkow tekstowych.Wrzucam, bo sobie latam po youtube. Oskarżenie o komercje, jest chybione. Dobre i mocne. enjoy it.

dostalem odpowiedz na podanie o warunek, dzisiaj dostane wreszcie indeks. Ruszam po wpisy.Wszystki w zasadzie do przodu, ale musze tylko zebrac to wszystko w indeksie. Sesja bedzie, ale byly trudniejsze-np. na wszystkich innych rocznikach;) ukladam wszystko w swoim tempie, ale wiem,ze i tak bedzie to trwalo jakis czas, moze naprawde dlugo-coz zycie.

czwartek, 5 czerwca 2008

Wiem, że to w chuj pretensjonalne-ten link i w ogóle taki tekst. Jak widomo każdy raz na jakiś czas wraca do tej piosenki. W ogole zajebista sekwencja zdjec. Zajebista sprawa, wiec tym motywuje calosc tego. Caly tekst w polaczenniu ze zdjeciami nabiera wymiaru poza jakies tam stany emocjonalne czy cos innego. opisuje cos zwiazanego bardziej z kultura i calym lajfstajlem. Niewazne.

Mimo wymowy tego klipu, to czuje sie calkiem dobrze, jakos wszystko bardzo budjace jest i zwieksza moja swiadomosc wielu rzeczy. Swiadomosc, jest wazne. W ogole jak napisal Marcin moj blog nabral nowych cech. Polaczenie obrazu z tekstem i muzyka podobno jest calkiem fajne.

Historie związane z oddychaniem

Chyba będzie tego taki tytuł. jak wyżej. teraz wklejam kolejny kawałek:
Od tego momentu nie pamiętam już prawie nic. Może i dobrze. Może to ma jakiś sens- zapomnieć. Po tym asfalcie był już tylko przez chwilę autobus i przez chwilę tylko wysiadałem. Przez chwilę działo się prawie wszystko, a później było już tylko teraz. Po ilości uczucia ściśniętego żołądka zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie było policji i nie było pogotowia. Sprawa musiała być za mała. Zwykła nieudana rozmowa z pracodawcą. Nic w zasadzie takiego. Nie potrzebuję tu jednostek specjalnych. Sprawa jest bardzo prosta, nie zostanę spartańskim wojownikiem i nie będę mógł wejść w zwarcie i tyle. Od tego momentu jestem chyba sobą. Trochę mi się przypomina całe zdarzenie. Te pytania o to czy jestem na tyle dojrzały, by zostać junior managerem. Czy jestem godzien dostać kluczyki do służbowego pojazdu. Który ma dużo naklejek i ukrytą armatę ekonomii w lewym reflektorze. Pytania o to, czy będę w stanie oddać swoją minutową krew im wszystkim. Na znak oddać kapitałowy strzał w stronę wroga, bądź poderżnąć gardło nożem, na którego ostrzu mamy wypisane kursy euro i funta szterlinga. Ja chyba mówiłem, że nie do końca mnie to interesuję. Nie chodzi o to, że jestem pacyfista ekonomicznym. Chodzi o rzeczy związane z czymś na pograniczu duchowości i poczucia egzystencjalnej pustki. Tak, właśnie o to chodzi. I on mnie pytać zaczął chyba wtedy, po tym moim zdaniu. Pytał o to czy jak zabraknie mi na chleb, to nadal będę siedział cicho i nie podejmę żadnej akcji podjazdowej z nożem w zębach i snajperką na plecach. Odpowiedziałem mu, że chleb jaki by nie był, to jego brak przez kilka dni jest sprawą drugorzędną. Wtedy on rzucił się na mnie z furią godną największych wojowników biznesowych i tak teraz jestem tu. I pamiętam mało. Bardziej czuję, że coś się stało. Chyba coś czego odkręcić już nie będę mógł. Pewnie będzie rzutowało na moje życie przez jakiś czas, a później wszystko będzie już normalne. Bo to co przez jakiś czas rzutuje zlewa się po prostu z oddychaniem i nie czuć różnicy.

copyright (c) by Michał Krawiel

środa, 4 czerwca 2008

Na studiach już nie ma żadnego zagrożenia czymś co wymagałoby podania. Generalnie normalizuje mi się powoli wszystko, oczywiście pomagają mi w tym ludzie. Mimo tego, że jestem zakochanym w sobie dupkiem, to stworzyłem jak się okazuje kilka zdrowych relacji. A tak na marginesie jakoś nakręciłem się, żeby poczytać Adorno. Tak sobie na to wpadłem w okejce. Bez większego sensu i powiązania z obrazem za szybą.
Pisze całkiem dużo na tym blogu, ale tak jest w życiu, że akurat kiedy wszystko zwalnia. Wchodzi w slowmotion, to wtedy jest czas na pisanie bloga.

Oddychanie

Czuje,ze w trakcie sesji powstanie pomysł na cos co ma zastąpić NPO. NPO się przejadło i skończyło. Nie ma już żadnego pomysłu na kontynuowanie tego w tej formie i pod ta nazwa. Powstanie i powstaje w mojej głowie następca NPO, choć nie wiem czy w sensie jakiejś kontynuacji. Wątpię.
Medium opiniotwórcze też nie umarło. Teraz jest sensowny pomysł i wiemy jakie sensowne kroki trzeba podjąć. Oczywiście będą podjęte. No i oczywiście nie na hop siup. Spokojnie i logicznie.

wtorek, 3 czerwca 2008

Fragmenty i inne historie związane z oddychaniem

Upał utrudnia trochę koncentracje, ale to kwestia czasu. Przyzwyczaję się. W sobotę zaliczę historię języka, w zasadzie mogłem już w czwartek mieć to za sobą. Niestety wyszło z lekka inaczej, ale nie będę płakał z tego powodu. Współczesna tez będzie już jutro praktycznie do przodu. Jeszcze tydzień temu wszystko było takie pokręcone, a teraz się normalizuje. Piszę całkiem sporo. Inglisz ładnie powstaje i zaraz minę punkt kulminacyjny. Poza tym trochę piszę nowy tekst. Wrzucę go teraz, nie ma jeszcze tytułu:


Zrobiłem wszystko co miałem. Wstałem i zapaliłem na czczo. Napiłem się kawy. Słońce daje nam popalić, widzę to po ilości papierosów w paczce. Mniej i mniej. Czasu jednak wystarczająco dużo. Założyć marynarkę. Kołnierz koszuli rozpięty. Marynarka też nie zapięta. Wszystko, żeby zachować pozory luzu i elegancji. Po kawie najlepiej się goli. Kofeina otwiera wszystko. Włosy są delikatniejsze. Wyglądam dobrze. O wiele lepiej niż się czuję. Gładka twarz pomaga w zachowaniu spokoju. Nerwy nie poruszają szorstkim zarostem. Wszystko wydaje się takie spokojne. Na twarzy pojawia się oko cyklonu.
Każdy z nas wierzy w jakąś mitologię. Eschatologia i martyrologia. Choć wolimy to pierwsze. Nie chodzi wcale o Boga czy inne bóstwa. Takie hybrydy wszystkiego co w przyrodzie. Pomieszanie niedzielnych seriali z niedzielną mszą. Herosi z korporacji. Synowie bogów koniunktury. Giełda w Nowym Jorku daję łaskę i znak. Kiwa i dzielni herosi wyruszają na wojnę z hordą chińskich ekonomistów. W wąwozie termopilskim na ulicy Książęcej w Warszawie. Starcie daje nam wszystkim do zrozumienia, że nasze marynarki też muszą luźno powiewać. Jak sztandary. Dzisiaj czuję jakbym był czymś więcej. Zakładam marynarkę. Dopijam kawę. Próbuję ocenić temperaturę na zewnątrz. Po kolorze moczu dojść do wniosku ile mam przed sobą życia. Czuję w sobie moc. Moje nasienie może zapładniać wszystkich i wszystko. Taka mam siłę.
W telewizji mówią, że będzie dobrze. Wierzę w to, bo ja mam taki problem, że wierzę jednak w happy endy. Nauczyłem się tego w kinie. Tylko sprawdzę skrzynkę pocztową, a później wyruszę. Tak, to musi być wyruszenie. Bo na pole bitewne się wyrusza. Nigdy nie idzie. Dokładnie tak. Nie wyobrażam sobie, żeby w książce historycznej napisali: poszli na pole bitewne. Musi być opis w formie wyruszyli. Ruszyli. Skierowali się. Tak musi być, bo patos jest rzeczą nieodzowną w takiej sytuacji. Kiedy mówimy o wojnie, bądź miłości. Ja prowadzę wojnę podjazdową z pracą. Szukam jej. Chcę zostać korporacyjnym herosem. Heroiczna walka z układem wewnątrz korporacji. Szef i ponad tym wszystkim chińskie fabryki składające nasze laptopy. Tego nie chcę, ale muszę. Chcieć i musieć, to czasami się zlewa, bo jak bardzo musisz to po prostu chcesz. Tylko w drugą stronę to nie działa, bo jak bardzo chcesz, to wcale nie musisz. Skomplikowane. Język jest tak skomplikowany. Czasami jeden wyraz może zabić, bądź spowodować trwałe zmiany w sercu. Na ulicy jest w miarę okej. W tym miejscu ruch jest duży, ale okoliczne działki i zielony pagórek wyciszają lepiej niż te mury. Bloki wznoszą się zaraz po lewej stronie. Asfalt przecięty na dwie części niskim zielonym murkiem. Słońce nagrzewa mi marynarkę.

copyright (c) by Michał Krawiel

poniedziałek, 2 czerwca 2008

Palenie samego

Dokonałem aktu samospalenia mojej tożsamości internetowej.Gadugadu sie zagotowalo. Usunalem wszystkich z grona, nie ze wzgledu na sympatie czy antypatie-po prostu nie wiem jak usunac caly profil.

niedziela, 1 czerwca 2008

Nie lubie pisac takich rzeczy, ale musze czasami pozbyc sie emocji. Moja sytuacja jest totalnie popierdolona. nie ma zadnego wyjscia, musze posluchac najbardziej radykalnych rad. chyba tak zrobie, bo trzeba ratowac chociaz siebie, zeby calkowicie nie stracic kontaktu z rzeczywistoscia.

sobota, 31 maja 2008

coś na dobranoc

Taką frazę wpisują ludzie w google i wchodzą na mój blog. Dziwne. Ludzie szukają jakis tekstów, żeby napisać komuś sms na dobranoc. Na dobranoc najlepsze jest zmęczenie. Kiedyś uważałem, że wódka-ale po wódce wstajesz w kiepskim stanie, a ja śpię, żeby się obudzić w dobrym.
Lubię skomplikowane struktury narracyjne w sztuce, ale nienawidzę ich w życiu. Czasami struktura w życiu jest o wiele mniej skomplikowana, niż w literaturze-jednak i tak to wszystko wtedy nie jest do przejścia przy użyciu prostych narzędzi analizy. Badanie języka żywego i miękkiego jest operacją na żywym organizmie. W ogóle to jest jak z chorobą, jak nie zdążysz na czas, to zbadasz co najwyżej zwłoki.
Wolę dlatego badać teksty z założenia martwe, takie o których historii choroby wiem więcej. Nie ma wtedy problemu z działaniem na czas.
W środę przekonam się na ile potrafię zbadać te wszystkie teksty na kolokwium, w końcu nie jest to gramatyka historyczna. To tylko literatura współczesna i wszystko będzie dobrze.

piątek, 30 maja 2008

kredki

Wstałem ponad godzinę temu i czas leci tak wolno, jedyne co idzie szybko to papierosy, które ubywają z paczki. Czas raczej się cofa, bo ja grzebie w pamięci. Bawię sie nią jak kredkami bambino.

środa, 28 maja 2008

Relacja na żywo z wreczenia Wawrzynu Literackiego, nagrody literackiej regionu Warminsko-Mazusrskiego

Widzialem proby z TV, a poza tym nie wpuscili mnie na gore-bo nie ma juz miejsc. Ponad 100 osob z calego regionu ma przyjechac. Same tuzy zapewne. Ciekawe czy Malkowski przyjedzie z aresztu w Bialymstoku. Czekam i obserwuje.

po fakcie:
Nagrode zgarnąłWłodzimierz Kowalewski i później nagroda stała w ogródku w pryzmacie. pomiedzy butelkami.

piątek, 11 kwietnia 2008

kawalek kupy do znalezienia dokladnie tu
kolektywny blog, chcesz pisac, to zostaw mail. zaprosimy i bedzie kupa kupy.

piątek, 4 kwietnia 2008

NPO

Nadchodzi 3dniowe NPO. 18-20.04.08r. Wszystko w KŚT
W maju natomiast NPO atakuje Warszawe. Szczegóły obydwu imprez wkrótce.

poniedziałek, 10 marca 2008

W obwodzie kilka spotkań ze mną jako uczestnikiem. wszystko kwiecien i maj. jak wszystko bedzie ustalone, to na 100% bedzie tu info.

poniedziałek, 4 lutego 2008

Realizm

Dlaczego boje sie realizmu? Mimo ambitnych planow napisania realistycznej powiesci Inglisz coraz bardziej sie odrealnia. Robie to chyba z obawy przed zaszufladkowaniem tego i wrzucenia w jakis tam nurt, ktory bedzie pojawial sie w polskich tekstach. Nurt powiesci wracajacych badz chcacych wrocic z zachodu Polakow. Chcialbym,zeby u mnie miejsce tylko bylo czyms co konkretyzuje pewnego rodzaju realacje i uczucia, ale w zasadzie mogloby dziac sie wszedzie.

czwartek, 17 stycznia 2008

hellblazer

Kupilem sobie paczke papierosow Silk Cut, w zasadzie zadna nowosc, palilem je w UK, tylko tam nie bylo czerwonych. Pali je John Constantine w komiksie Hellblazer. Ciekawe czemu nie wydali go jeszcze w Polsce. Przeczytalem pare wydan po angielsku i robilo wrazenie.















A tak je sie pali, dosyc przyjemnie;)
Jest pomysł. Zajebisty pomysł.

środa, 16 stycznia 2008

Skonczylem pierwszy rozdzial ksiazki, wyrzucilem wszystko co bylo moim zdaniem do wyrzucenia. podeslalem juz Siwemu i zaraz wysle Tomaszowi.
poza pracuje w Naszym Olsztyniaku, zajmuje sie dzialem sportowym.
Wkurwiam ludzi w Instytucie.