niedziela, 8 kwietnia 2007

brudno tu. wczoraj poklocilismy sie z supervisorami. dali nam do sprzatania jakies trujace gowno. za tydzien, jezeli nie dostaniemy porzadnych masek, to wyjdziemy z roboty. ciekawe jak sobie w sobotnia noc poradza.
zwalone swieta. wiekszosc ludzi wrocila do polski. zostala polowa. wypalony juz jestem.

4 komentarze:

Call me Sally pisze...

wszystko nie tak, kurde :/

marta chyła pisze...

hmm
'''
kiedyś w Brukseli dali nam do pryskania środek przeciwpożarowy, który rozpylaliśmy przez jakies 14 h w zamkniętm hangarze, chodziłam jak naćpana przez dwa dni, nie wiedziałam, co się dzieje. W tym czasie przyjachały psy i zrobiły nalot na hangar obok, bo tamci zrobili sobie składowisko amfetaminy. Aż się dziwię, że nas nie przesłuchali nawet, jak chodziliśmy tacy zawieszeni w czasoprzestrzeni

Trzym się, Mychał!

Call me Sally pisze...

hmm pamiętam, jak na pierwszym semestrze studiów mileiśmy do narysowania markerami 32 kompozycje. też się naćpałam, lampka na biurku jeszcze to podgrzewała;)

marta chyła pisze...

ooo znam, znam te klimaty! Pamiętam, kiedy na rzeźbę miałam zrobić konstrukcję z trzciny i pergaminu na temat ,,kręć się, kręć" ;p i wszystko to kleiłam rozgrzanym klejem zepsutym pistoletem aplikującym! Zapachy klejów, sprejów, farb, rozgrzanego metalu, markerów! Ach! :p
Najgorsze było, jak w pierwszej klasie mieliśmy zadane na ferie zimowe zrobić w ciągu jednego dnia pięć szkiców, 5szkicówx14dni=zero ferii :p

Życie.