-Połóż się- powiedziała do mnie. Powiedziała na tyle stanowczo, że jednak postanowiłem się posłuchać. Ciepły jest chodnik o tej porze roku. Smakuje trochę jak biała czekolada. Gładzi mnie po głowie cały czas. Ja w sumie trochę płacze. No może popłakuje. Mógłbym tak leżeć przez cały czas. Deszcz nie pada. Przemysłowa dzielnica miasta nie śmierdzi tak jak zwykle. Wieża buczy i mruga.
-Wiesz, że trochę źle się zachowałem. Zachlany strasznie byłem. Zwymiotowałem wtedy pod domem. A na tej imprezie pytałem się wszystkich lasek czy aby nie chciały się ze mną przespać- mówię jej to wszystko leżąc na tej ciepłej ziemi. Perspektywa jest bardzo ciekawa. Jakby przewrócona kamera na bok.
- Wiesz co było w tym zajebiście dziwnego? Nie sam fakt, że chciałem przeruchać kogokolwiek wtedy. To było po prostu smutne. Dziwny był moment w którym odkleił mi się film. Siedziałem na zimnej terakocie i popijałem wino. Na krześle siedziała jakaś dziewczyna i opowiadała mi o swojej relacji z facetem. Później opowiada mi o swojej chorej na raka macicy matce. Dziwne. Ja wciąż potwornie pijany. Wstałem wtedy powiedziałem, że będzie chuja dobrze. Bo czułem, że ona chciała jakiegoś dobrego słowa. Nie potrafiłem nic takiego powiedzieć- leżąc odpalam papierosa. Cały czas czuję jej dłoń na swojej głowie- takie zabawne przejście to było. Nagle z kogoś niepoważnego, stałem się powiernikiem. Dziwne śmieszne. Rzygałem później. Było mi smutno za te propozycje. Samotny byłem i chciałem się gdzieś wcisnąć- czuję jej ciepłą dłoń na swojej głowie. Chodnik coraz bardziej smakuje jak biała czekolada.
- Zdrzemnąłbym się teraz. Tu. Na tym ciepłym chodniku- milczy. Czuje tylko jej dłoń. Zamykam oczy i zasypiam.
©Michal Krawiel
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
nataly (natalli? natally? bla bla bla) portman.
wieża buczy koło mnie cały czas. ale jakoś jakby inaczej.
a motyw z rzyganiem przed domem jest mi dziwnie bliski ;)
natalie?
jeszcze bardziej autobiograficznie niż kiedyś? ale jeśli o samą czystą formę pisarską chodzi, to, jakby powiedział Mateusz Borek, jesteś pod formą:(
Prześlij komentarz