Mam plik ulotek zamiast dłoni. Zamiast języka mam funkcje fatyczne mowy. Nie mam jeszcze tytułu magistra i chyba nie będę miał dzisiaj na chleb. Wczoraj padało, a dzisiaj świeci słońce. Jest jednak zimno i ręce znowu czerwienieją na wietrze. Zbiórki mamy o jedenastej, wszyscy się spóźniają, bo nikt nie chce być ulotkarzem.
Na marginesie nienawidzę określenia Wroclove.
czwartek, 6 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz