środa, 28 lipca 2010
sisie
te koty na schodach prowadzących do ławki jakby tysiące małych Siś wszystkie biało-szare co do jednego tak stoją i patrzą na mnie ja podpalam na chwilę twarz zapalniczką na kilka sekund tak do pięciu i stoje pod blokiem moich rodziców w którym już od miesiąca w zasadzie nie mieszkam komary od rzeki lecą do światła a ja mam goldeny żółte i nie ma to w zasadzie żadnego znaczenia oprócz tego że jest ich o pięć więcej niż innych i taka świadomość mnie buduje i te koty jak Sisie siedzące na schodach poniżej ławki wsadzonej między krzewy wcześniej ławka stała pod blokiem nie jest to ważne oprócz tego że teraz stoi między krzewami mało rzeczy jest ważnych katuje buriala znowu tym razem endorphine to też nie jest ważne przed południem piję kawę w bibliotece i słucham później historii które powinny zostać już sto lat temu wyparte bo zapominanie nie jest wcale jak oddychanie pod wodą tylko czasami to trudno wytłumaczyć innym nawet ja patrzyłem na miliony kotów wyglądających jak Sisia to wiem że zapominanie z każdym buchem jest coraz prostsze
niedziela, 18 lipca 2010
nga
a gdyby tak ukraść typowi jego sztuczną nogę to czy zauważyłby czy zmartwiłoby to chociaż tak minimalnie tak tyci tak troszkę może jednak wstałby i poszedł sobie bez niej albo przyczepił pod nibykolano coś innego albo coś albo jakieś koło wózek czy samochód samolot samopas bez nogi by poszedł w stronę Towarowej
sobota, 17 lipca 2010
kołdry
bo gry się nudzą i potrzebujemy ogarnięcia żeby móc chcieć ogarniać tak mocno w tych upałach palić papierosy i czuć że ktoś chce leżeć nie w pozycji embrionalnej a takiej na luźno bez lęku przy otwartym oknie na Pieczewie blisko lasu i równie blisko nocnych sklepów z widokiem na przykryty szmatą motor a w dzień nad jeziorem i mieć cały czas na myśli że wszystko można rozjebać jednym ruchem w nocy nie ma ruchu i można spokojnie zapierdalać spotykać ludzi i udawać że wszystko jest całkowicie okej nie za bardzo lubię jak już jest rano a kołdra zrolowana przez okno się pocę jakbym pływał przez sen choć nie potrafię jak zamykam oczy to spadam z czterech kilometrów i chyba się nie boję bo to już było czasami po prostu się wkręcam i to mnie przeraża bardzo tak bardzo mocno bardzo bardzo bardziej niż bardziej kiedyś leżałem we Wrocławiu na poddaszu i było tak gorąco jak teraz a później wybuch postapokaliptyczny krajobraz i tak się łaziło i niby są teraz liście i niby naprawdę jest okej naprawdę jest jezioro i naprawdę bywa ktoś koło mnie a później zrolowana kołdra
poniedziałek, 5 lipca 2010
oł
nad morzem nie było chmur na Warmii było ich trochę a później coraz bardziej na północ palimy splifa i pijemy martini wysiadam i sikam w Gdańsku już później powoli skm koncerty zimne bro i maksymalnie estetyczne doświadczenia kolejki pchanie i zepsuty autobus nie ma jeszcze opcji na pointę w sumie nie lubię point wolę go with the flow tak właśnie lubię mógłbym palić splify na plaży całe wakacje bez konieczności rozkminy
Subskrybuj:
Posty (Atom)