piątek, 9 marca 2007

7ton

Dzisiaj pracowalem na round 5. Ciezka trasa, spore miasteczko po Oxfordem i kilka wiosek. Choc i tak mniejsza niz w czwartek i w srode. Bylo, az trzech loaderow. Tylko niestety kontraktowy mial kontuzje plecow, a drugim byl zoltodziob. Zapryszczony brytol. Jakkolwiek nie jestem najszybszym loaderem i najsilniejszym, to przez tego chujka mielismy ciagle straty czasowe. Wiem, ze jak na pierwszy raz to trafil ciezka runde, ale bez przesady. Byly momenty,ze myslalem,ze mu strzele w ryj. Zapierdalalem jak dzikus, a na koniec koles z bolacymi plecami biegal ze mna, a to tylko bylo kolo 6h roboty, ja swoj pierwszy dzien na worach robilem przez prawie 8h i to byl hardcore-cale Faringdon.
Brytole mnie szanuja, bo zapierdalam rowno z nimi. Biora mnie ze soba najszybsze zalogi, na najciezsze trasy. jimmy powiedzial, ze jak z nim bede pracowal do wakacji, to bede tam najszybszy. Biegalem w srode jak fucking bastard.

2 komentarze:

marta chyła pisze...

uuu i tak cały tydzień
życie idzie jak na spidzie

lukkybooy pisze...

nie pierdol sie z nimi, z martensa im!:)
pzdr
PS http://tymianekk.blogspot.com/