środa, 30 lipca 2008

na wschodzie

jeszcze parę stron smutku, a później zimny rozpierdol. takie założenia na upalny dzień z laptopem. wiatrak pracuje aż milo. dzisiaj dogadałem Kolej na Poezję. Jutro pod wieczór, albo rano w piątek ruszę do Wawy. tam parę rzeczy do obgadania. znowu meczę buriala. joy division, the smiths i burial i tak sie kręci winamp.
Upał. Wiatraczek. Laptop. Chyba smutne rzeczy wychodzą i chyba to jest coś co w afekcie retrospekcji musiało się pojawić:

wtorek, 29 lipca 2008

to samo

Za dużo komiksów się naczytałem. Najchętniej rozkurwiłbym wszystko. Rozpieprzył w drobny mak i później poszedł się wysrać.
Upały zapowiadają, to musi skończyć się dobrymi tekstami.
Mam w głowie pomysł na spotkanie Olsztyna Wschodniego. Dopracuję. Dogadam. I będzie myślę po ostrej piździe.

sobota, 26 lipca 2008

zawsze na początku jest: "poradzę sobie". na końcu zawsze jest: "tak wyszło". wszystko w pigułce. ułożone.

wtorek, 22 lipca 2008

Rozpierdala mnie to, koncert New Order w NYC

gg2

Rozmowa z Marta na gg Macika;)
Maciek 0:12:07
tyle ze to nie zmienia faktu ze widze ze cos sie wokl Ciebie dzieje
Maciek 0:12:24
mhm
Ja 0:12:35
jestem strasznie rozjebany
Ja 0:12:41
chyba jednak
Maciek 0:12:43
ech
Maciek 0:13:03
niby to trzymasz wszystko jak dziwka za chuja ale no wiesz
Maciek 0:13:24
nie wiedamo kiedy sie wysliznie i Ci wsadzi
Maciek 0:13:30
trzeba byc czujnym
Ja 0:13:37
tak
Ja 0:13:44
poki wyrabiam sie ze wszystkim
Ja 0:13:49
jest ok
Ja 0:13:52
ale jak przestane
Ja 0:14:05
to wtedy zobaczymy
Maciek 0:14:33
juz miales kiedys nie raz podobne jazdy, a teraz jestes juz tarszy i doswiadzony bardziej i wesz co robic

gg

Ja 12:11:04
caly czas slucham joy division
Magda M 12:13:43
ta a potem masz opisy ze jestes smutny
Ja 12:13:50
This is why events unnerve me,
They find it all, a different story,
Notice whom for wheels are turning,
Turn again and turn towards this time,
All she asks the strength to hold me,
Then again the same old story,
Word will travel, oh so quickly,
Travel first and lean towards this time.

Oh, Ill break them down, no mercy shown,
Heaven knows, its got to be this time,
Watching her, these things she said,
The times she cried,
Too frail to wake this time.

Oh, Ill break them down, no mercy shown,
Heaven knows, its got to be this time,
Avenues all lined with trees,
Picture me and then you start watching,
Watching forever, forever,
Watching love grow, forever,
Letting me know, forever.
Ja 12:13:55
:)
Magda M 12:13:55
wylaczaj to natychmiast i zapuszczaj cos wesolego!!
Ja 12:13:59
bo jestem smutny
Magda M 12:14:06
np. shazze albo boys
Ja 12:14:09
ale ja nie mam nic wesolego;]
Ja 12:14:19
powaznie ostatnio przeszukalem kompa
Magda M 12:14:20
nie wierze
Ja 12:14:20
i nic
Magda M 12:14:30
kazdy ma na swoim kompie folder disco polo:D
Ja 12:14:36

Magda M 12:15:01
dobra to ja Ci cos potem posle wesolego w moim mniemaniu o teraz musze leciec do bobasa

niedziela, 20 lipca 2008

Kiedys maskarowalem sie łyskaczem przy tym kawalku. na repicie w oxfordzie. nad ranem. po zmianie w pejtszopie. po robocie w ktorej uzywalismy rozpuszczalnika bez masek. po pracy upodlającej.

poniedziałek, 14 lipca 2008

Cała prawda. Nic mi się nie chce. Osuwam się na kanapie i zasypiam. Lepsze osunięcie niż przybicie gwoździa.
W nocy pioruny były. To wiem, bo dwa razy byłem w nocnym.
Poza tym przysnałem w trakcie lustrowania jutuba. Rano oczywiście się obudziłem.

sobota, 12 lipca 2008

piątek, 11 lipca 2008

Sekwencje, wszystko jest tak kurewsko sekwencyjne, że aż głowa mała. można zwariować. na razie i tak nie mam ochoty zabierać się za siebie.
pisze o wiele za wolno.
olsztyn wschodni to już powoli styl życia. nowa mitologia.

środa, 9 lipca 2008

Zrobiłem małą jednoosobową reaktywacje lumpartu. ha. autobusy zawsze uciekają w samą porę.

poniedziałek, 7 lipca 2008

W Toruniu było całkiem przyjemnie. Daliśmy z Radkiem Pulkowskim radę i występ Olsztyna Wschodniego wypadł na pewno ciekawie. Później rozwalił mnie klub NRD. Zmiażdżony się poczułem. W takiej genialnej zjazdowni nie byłem chyba nigdy. Miejsce, żeby osunąć się i odpłynąć.

niedziela, 6 lipca 2008

sobota, 5 lipca 2008

Papieros gubi cały sens w momencie braku popielniczki. Światło wpada przez lodówkę do kuchni. Odpalam kolejnego papierosa od niej i kładę się na łóżku. Mała latareczka, która pozwala mi dostrzec kontury swoich stóp wystających spod kołdry. Bawię się światłem jak nastoletni żółw ninja. Niektórzy czekają całe życie, żeby zostać nastoletnim żółwiem ninja. W blokach tak już bywa. Klucze pociągów przeleciały nad Cichą. Teraz można spokojnie dopalić światło. Na sam koniec skiepować.

piątek, 4 lipca 2008

Przecinam Jaroty autobusami. Olsztyn południowo-wschodni. Wolę jednak północną część Olsztyna Wschodniego. Kiedyś zgubiłem się wewnątrz autobusu. Lampy odbijały się w asfalcie. W oczach już trochę gorzej, bo z oczami zawsze jest jakiś problem. Znam te wszystkie stancje na wschodzie. Mieszkania. Nasz mały eastern. Wektory rozbijające się między marketami i blokami. Jak kawałki łuny. Od okna do okna. Z ust do ust. Lubię rzucać peta z balkonu i patrzeć jak zostawia siebie spadając w dół.

czwartek, 3 lipca 2008

wykurw w płuco #2

Paląc szluga na tym balkonie. Na szóstym piętrze. Staram się zobaczyć siebie sześć lat wcześniej. Za sobą mam tylko kawalerkę. Sześć lat wcześniej siedziałem na dworcu. Na tym który teraz widzę. Wysyłałem smsy do ludzi, bo czekałem na pierwszy autobus do domu. Dostawałem odcisków na dupie od siedzenia między ławkami. Przy tych zapętlonych peronach. Żadnych pociągów. Wtedy już były dawno w drodze. Wchodzę do kawalerki. Strzepuje resztkę dymu z kiepa i topię go w słoiku. Zostawiam koło telewizora. Siadam między resztę. Jak drobne po równie drobnych zakupach.
Jakiś czas wcześniej okazało się wiele rzeczy, o których w zasadzie wiedziałem. Jednak ich wyjście na tak zwane światło dzienne doprowadziło mnie do lekkiej niestrawności emocjonalnej. Coś jakby zjeść przeterminowanego krokieta w akademickim bufecie. Takiego za dwa złote. W towarzystwie dziewczyn z roku. Przemija. Chyba, że okazuje się, że to rak. Zbliżający się zawał serca. Skurcze w całym ciele. Wykręca jak choroba na którą nas szczepili w jakiejś podstawówce.
Odchylam głowę i spotyka się z oparciem. Generalnie czuję się dobrze w tym czerwonym świetle. Jakoś mnie uspokaja, bo w zasadzie widać mało. Zakładam kaptur, żeby wyglądać jak Jezus. Tylko jakiś taki gorszy, bo brakuje jakoś odwagi do poświęceń.
Kiepy mimo wody podpalają telewizor. Hiszpania zdobywa tytuł. Ja powoli odpływam. Kiedy tak udaje Jezusa, to przychodzą mi do głowy rożne pomysły na zbawienie swojej ręki. W której zrobiłem sobie dziurę językiem. Na wylot. Wpadam w patos i postanawiam znowu zapalić, żeby ułożyć sobie plan działania po Euro.

środa, 2 lipca 2008

Bo to wszystko sensowne jest. układa się jak porządna kobieta w relacji damsko-męskiej.

wtorek, 1 lipca 2008

...

Olsztyn Wschodni to jest coś na co pracowaliśmy wszyscy rozpierdalając swoje życie na drobne kawałki.
Mam wakacje, robota skończyła się wczoraj. Skoncentruje się na razie na pisaniu i tyle. Znajdzie się coś, to podejmę pracę. Zdałem exam. Jako jeden z niewielu wczoraj.Na pełnym luzie. W sumie został mi tylko jeden wpis w indeksie i prawie magister.
Poza tym przemieszczam się nocami i nocami wszystko to ma jakiś większy sens. zawsze może ktoś szlugiem poczęstować.
Olsztyn Wschodni jest już nieodwracalny. Jak nieuleczalna choroba.