piątek, 15 lipca 2011

czwartek, 19 maja 2011

OPK

jest olsztyn i jest ten olsztyn na mapie jest też realnie i w tym olsztynie są rzeczy których nie ma i wchodzi się w całą sieć relacji i do nich trzeba mieć tak twardą dupę jak opoka czyli piotr i na tej opoce swojej dupy trzeba zbudować systemy dzięki którym można osiągnąć jakiś konsensus albo nawet dwa i wyznaczyć sobie całe mnóstwo zadań i opisać je w bardzo transparenty sposób jakiegoś kodeksu niekoniecznie ale jakoś warto a później jest noc a w nocy nie widać literek bo w nocy jak wiemy wszyscy jest ciemno

niedziela, 27 marca 2011

morning wood 3@carpenter inn



Basowa pizda namber trzy plus Kocota urodzinowa biba.

Tym razem pod orgiastycznym Bachusem w Carpenterze zagra mocna reprezentacja labelu Concrete Cut, czyli bujamy się w okolicach 140 uderzeń na minutę.

Tom Encore
http://www.myspace.com/tomencore
http://www.facebook.com/tomencore

Ptr1
http://www.myspace.com/peteerone
http://www.facebook.com/ptr1music

Liquid Molly
http://www.myspace.com/liquidmolly
http://www.facebook.com/pages/Liquid-Molly/203576056319062

Artfruit
http://www.myspace.com/artfruit
http://www.facebook.com/pages/Artfruit/187028461329590

E_nn
http://www.soundcloud.com/e_nn
http://www.facebook.com/ennmusic

start: 21
tax: 10pln

wtorek, 15 lutego 2011

Obuwie

Baletki zamieniliśmy na buty zimowe. W tym roku jest lżejsza. Noce są dłuższe, to normalne jednak o tej porze. Nic w tym niezwykłego. Ty masz adidasy. Ja mam nike. Dysonans poznawczy staje się głównym tematem. Jestem pijany i tłumaczę czym jest wojeryzm i dlaczego wynika z poczucia alienacji. Załóżmy klub walki.

wtorek, 14 grudnia 2010

Morning Wood 2@Carpenter Inn


Dopierdalamy basem sobie wszyscy już w piątek w kapciu



Miz/dubside // poznań
http://www.myspace.com/fuck_the_mizz

Liquid Molly // białystok
http://soundcloud.com/liquid-molly

Artfruit // warszawa
http://soundcloud.com/artfruit

sobota, 13 listopada 2010

rezerwacje

i nie mogę spać teraz bo mam wszystkie piwa w dłoni i przeczytałem starą notkę na blogu i jakoś mi się kurwa zrobiło nieprzyjemnie i przykro co znaczy tylko tyle że wszystko jest na miejscu bo nic nie ma

niedziela, 17 października 2010

pork

typ obłapia na hasło doktor piwa mąż wyprasza z imprezy a organizatorka tańczy na stole i pyta jak ja kłamię że spoko choć bardziej myślę o tym żeby już wypierdalali i o tym że w sumie to nie jest zajebiście nawet zmiany statusów na fejsie nie przynoszą tyle radości co kiedyś zostawiają po sobie burdel ja już nie mam siły a te laski są tak straszne że nie mogę spać do czwartej

wtorek, 24 sierpnia 2010

siedzące dopiero za poznaniem

autobusy są tak nudne że w konwersach przeciera mi się podeszwa a dokładnie w prawym bo zawsze coś nie tak miałem z prawicą tak jak jeszcze na dworcu i jeszcze w liceum pokazywali mi bagnet a później uderzali w autobusie numer dwadzieścia ikarusie rozchodzi się po gardzie i teraz empka i prawy konwers wszystko staje mi jak ość w gardle a do wigilii jeszcze daleko bo jeszcze są burze a liście dają radę całkiem dobrze daleko do śniegu i ma być tak hedonistycznie ale nie ma rozmów o prace stawiam na minimalizm z tego ekonomicznego względu i liczę na maila spoza sprzedaży telefonicznej jak na miejsce siedzące w pociągu do wrocławia zimą wcześniejszą niż ostatnia

środa, 11 sierpnia 2010

cztery trzynaście dwadzieścia

apokalipsa to cztery litry a miejsce to balkon później śpimy i śni się Alberto Balsalm który kończy się rano później jest tak że słońce świeci i przychodzi Ian ludzie wariują ostatnio w zastraszającym mnie tempie po Ianie jest Fink i rodzeństwo ze Szwecji ludzie mylą szafę z łazienką a za oknem jest coraz więcej betonu tak to okolice gimnazjum trzynaście dojeżdżamy rowerem albo dwudziestką

środa, 28 lipca 2010

sisie

te koty na schodach prowadzących do ławki jakby tysiące małych Siś wszystkie biało-szare co do jednego tak stoją i patrzą na mnie ja podpalam na chwilę twarz zapalniczką na kilka sekund tak do pięciu i stoje pod blokiem moich rodziców w którym już od miesiąca w zasadzie nie mieszkam komary od rzeki lecą do światła a ja mam goldeny żółte i nie ma to w zasadzie żadnego znaczenia oprócz tego że jest ich o pięć więcej niż innych i taka świadomość mnie buduje i te koty jak Sisie siedzące na schodach poniżej ławki wsadzonej między krzewy wcześniej ławka stała pod blokiem nie jest to ważne oprócz tego że teraz stoi między krzewami mało rzeczy jest ważnych katuje buriala znowu tym razem endorphine to też nie jest ważne przed południem piję kawę w bibliotece i słucham później historii które powinny zostać już sto lat temu wyparte bo zapominanie nie jest wcale jak oddychanie pod wodą tylko czasami to trudno wytłumaczyć innym nawet ja patrzyłem na miliony kotów wyglądających jak Sisia to wiem że zapominanie z każdym buchem jest coraz prostsze

niedziela, 18 lipca 2010

nga

a gdyby tak ukraść typowi jego sztuczną nogę to czy zauważyłby czy zmartwiłoby to chociaż tak minimalnie tak tyci tak troszkę może jednak wstałby i poszedł sobie bez niej albo przyczepił pod nibykolano coś innego albo coś albo jakieś koło wózek czy samochód samolot samopas bez nogi by poszedł w stronę Towarowej

sobota, 17 lipca 2010

kołdry

bo gry się nudzą i potrzebujemy ogarnięcia żeby móc chcieć ogarniać tak mocno w tych upałach palić papierosy i czuć że ktoś chce leżeć nie w pozycji embrionalnej a takiej na luźno bez lęku przy otwartym oknie na Pieczewie blisko lasu i równie blisko nocnych sklepów z widokiem na przykryty szmatą motor a w dzień nad jeziorem i mieć cały czas na myśli że wszystko można rozjebać jednym ruchem w nocy nie ma ruchu i można spokojnie zapierdalać spotykać ludzi i udawać że wszystko jest całkowicie okej nie za bardzo lubię jak już jest rano a kołdra zrolowana przez okno się pocę jakbym pływał przez sen choć nie potrafię jak zamykam oczy to spadam z czterech kilometrów i chyba się nie boję bo to już było czasami po prostu się wkręcam i to mnie przeraża bardzo tak bardzo mocno bardzo bardzo bardziej niż bardziej kiedyś leżałem we Wrocławiu na poddaszu i było tak gorąco jak teraz a później wybuch postapokaliptyczny krajobraz i tak się łaziło i niby są teraz liście i niby naprawdę jest okej naprawdę jest jezioro i naprawdę bywa ktoś koło mnie a później zrolowana kołdra

poniedziałek, 5 lipca 2010

nad morzem nie było chmur na Warmii było ich trochę a później coraz bardziej na północ palimy splifa i pijemy martini wysiadam i sikam w Gdańsku już później powoli skm koncerty zimne bro i maksymalnie estetyczne doświadczenia kolejki pchanie i zepsuty autobus nie ma jeszcze opcji na pointę w sumie nie lubię point wolę go with the flow tak właśnie lubię mógłbym palić splify na plaży całe wakacje bez konieczności rozkminy


piątek, 18 czerwca 2010

bo bo bo

jestem opalony trochę bardziej niż opalony byłem wcześniej poza tym wolniej wolniej i najwolniej i przyspieszenie zasypiam po wódce i dopalaczach najszybciej a jak jest naturalnie to nawet bardziej oko biegam rano wygrałem slam i cziluje się wyciszam rozkminiam wszystko na bieżąco znowu są mecze i to jakiś powód żeby wyjść z domu pogadać trochę
są stare twarze nowe środki na liście zakazanych i parę nowych oczy usta włosy zasypiam w kapeluszu zasypiam w okularach na zmianę młody vangog i późny morison idziemy z Piterem i jest dziewiąta sąsiadka zbiera na bilet do Mikołajek a ja siedzę w księgarni na Warmii mylą copywritera z grafikiem i dziwią się że nie znam fotoszopa poza tym metalowcy z Rybnika i pałerejd

wtorek, 4 maja 2010

pwo

w sobotę były problemy z dojazdem poza tym ciśnienie było słabe i dlatego trzeba było wypić najpierw nad Łyną a później lwowskiego portera w molotovie którego już nie będzie za jakiś czas i później w bohemie nie było spoko bo chyba nie potrafię się bawić po tym jak schodzi pizda za wcześnie i tak ogarniałem temat imprezy do piątej prawie a później wróciłem do domu pierwszym busem rano na przystanku był koleś z poparzoną lewą stroną twarzy i do tego dwie brzydkie bladzie i jeden chudy typ i drugi łysiejący w białych chujowych pumach i ja byłem i nie miałem już fajek nie miałem też hajsu poza drobnymi na bilet osiem godzin później w tym samym miejscu siedział najebany koleś po którego przyjechały pały po wezwaniu karetki a w busie którym znowu wracałem do domu siedziała nastolatka z okrutnie chujowym typem minimum po trzydziestce i robili nawzajem aluzje erotyczne na pewno typ lubi grzmocić taką jak ona młódkę wszystko było kurewsko brzydkie i przewlekłe stylistyczne wpadki pasażerów nie dawały mi spokoju a wczoraj policja podjechała i światłami zajebała od zaskakującej strony śmietnika a my bez większego sensu przestaliśmy uciekać właśnie za tym śmietnikiem już bo jednak nie można przechodzić poza pasami to w sumie jakaś nowość dla mnie i chyba muszę przez to wprowadzić mnóstwo zmian w swoich pieszych pielgrzymkach po Olsztynie

czwartek, 22 kwietnia 2010

89

i flesze wjebują się palę papierosa na klatce i jakby był grudzień i Pisie Pole i wszystko delikatnie powoli sie kończy bez fajerwerków w tym grudniu zjebanym złym strasznie odbieram buty kurier przywozi i wszystko nie ma sensu bo jest kwiecień i zmieniam swój profil wyrzucam Dolny Śląsk bo nie ma żadnego Wrocławia a był i potrzebuję dialogu a wszyscy śpią wczoraj było nawet przejrzyście a później padał deszcz i jechałem z Kortowa na Jaroty nie z Psiaka na Pilczyce i zamiast 128 i D są okejki i teraz oglądam Skinsów i kurwa znowu nie śpię nie zmienia to jednak nic oprócz tego że ogarniam na łóżku seriale i filmy

wtorek, 20 kwietnia 2010

ścieki ściekunie

siedzimy w Sarmacie i ja łamię postanowienie delikatnie naginam i pije piwo i piszę szybko teksty o tym i o siamtym i dalej i czytamy i jest smiesznie i ludzie mają wyjebane i gubi nas pewność siebie i dalej dalej najdalej wychodzimy pić wódkę którą kupujemy w sklepie nocny i podobno brakuje nam pięciu złotych idą nam na rękę palimy papierosy które ktoś nam dał i później gadamy ktoś dzwoni a ktoś inny odpowiada i szumi rzeka śmierdzą ścieki jest dość zimno i się też na koniec wkurwiam i dzwonię domofonem i wchodzę i gadam i zasypiam potem się budzę i wracam do domu i piję kawę i nic nie robię i chuj

czwartek, 15 kwietnia 2010

TWR

na towarowej lubelskiej i cementowej dziki zjadają psy ja czekam na busik a wcześniej siedziałem w pozycji w maksymalnie piętnastu procentach lotosu wcześniej w olsztynie nie było żadnych boisk bo nagle zrobiło się ciepło czasami są takie dni a czasami całe lata generalnie mamy wyjebane a na balkonie zrobi się grilla i na dachu i wszędzie gdzie się da będziemy grillować do ból po partyzancku zawsze gotowi z podpałką i węglem w plecaku i żarciem zawiniętym w papier śniadaniowy