czwartek, 5 czerwca 2008

Historie związane z oddychaniem

Chyba będzie tego taki tytuł. jak wyżej. teraz wklejam kolejny kawałek:
Od tego momentu nie pamiętam już prawie nic. Może i dobrze. Może to ma jakiś sens- zapomnieć. Po tym asfalcie był już tylko przez chwilę autobus i przez chwilę tylko wysiadałem. Przez chwilę działo się prawie wszystko, a później było już tylko teraz. Po ilości uczucia ściśniętego żołądka zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie było policji i nie było pogotowia. Sprawa musiała być za mała. Zwykła nieudana rozmowa z pracodawcą. Nic w zasadzie takiego. Nie potrzebuję tu jednostek specjalnych. Sprawa jest bardzo prosta, nie zostanę spartańskim wojownikiem i nie będę mógł wejść w zwarcie i tyle. Od tego momentu jestem chyba sobą. Trochę mi się przypomina całe zdarzenie. Te pytania o to czy jestem na tyle dojrzały, by zostać junior managerem. Czy jestem godzien dostać kluczyki do służbowego pojazdu. Który ma dużo naklejek i ukrytą armatę ekonomii w lewym reflektorze. Pytania o to, czy będę w stanie oddać swoją minutową krew im wszystkim. Na znak oddać kapitałowy strzał w stronę wroga, bądź poderżnąć gardło nożem, na którego ostrzu mamy wypisane kursy euro i funta szterlinga. Ja chyba mówiłem, że nie do końca mnie to interesuję. Nie chodzi o to, że jestem pacyfista ekonomicznym. Chodzi o rzeczy związane z czymś na pograniczu duchowości i poczucia egzystencjalnej pustki. Tak, właśnie o to chodzi. I on mnie pytać zaczął chyba wtedy, po tym moim zdaniu. Pytał o to czy jak zabraknie mi na chleb, to nadal będę siedział cicho i nie podejmę żadnej akcji podjazdowej z nożem w zębach i snajperką na plecach. Odpowiedziałem mu, że chleb jaki by nie był, to jego brak przez kilka dni jest sprawą drugorzędną. Wtedy on rzucił się na mnie z furią godną największych wojowników biznesowych i tak teraz jestem tu. I pamiętam mało. Bardziej czuję, że coś się stało. Chyba coś czego odkręcić już nie będę mógł. Pewnie będzie rzutowało na moje życie przez jakiś czas, a później wszystko będzie już normalne. Bo to co przez jakiś czas rzutuje zlewa się po prostu z oddychaniem i nie czuć różnicy.

copyright (c) by Michał Krawiel

Brak komentarzy: